IV Śliwicka Dyszka – Pierwszy test formy podczas jesiennych przygotowań – Paweł Jaszczerski

Powrót do ścigania po pięciu tygodniach przerwy. Forma w budowie dlatego nie nastawiałem się na życiówkę. Głównym celem było sprawdzenie aktualnej dyspozycji oraz dobra zabawa.

W Śliwicach zjawiłem się po godzinie 13, ponieważ start był dopiero o 16:00. Na spokojnie odebrałem pakiet, który zawierał numer, koszulkę techniczną oraz talon na posiłek. Od tego momentu miałem prawie 1.5 godziny do rozgrzewki, czas ten spędziłem spokojnie w samochodzie.

O godzinie 15:15 ruszyłem na rozgrzewkę 3 kilometry truchtu, kilka skipów oraz 4 przebieżki czyli tradycyjna rozgrzewka jak przed każdym treningiem jakościowym. Czułem się stosunkowo dobrze choć największym problemem była nadmierna potliwość spowodowana wysoką wilgotnością co przy 24 stopniach robiło swoje. Wiedziałem, że w takich warunkach nie mogą rozpocząć agresywnie ponieważ skończyłoby się to znaczącym kryzysem w drugiej części dystansu.

Kilka minut przed 16 zjawiłem się w strefie startowej czekając na wystrzał. Tego dnia byłem bardzo spokojny, tętno przed biegiem w granicach 80-100 uderzeń. Finałowe odliczenie i ruszam do boju. Pierwszy kilometr prowadzi pod górę, staram się biec luźno, zachowując jak najwięcej sił na dalszą część biegu w ten sposób pierwszy odcinek w 3:45. Drugi kilometr na zbiegu, wypuściłem nogi i tempo podskoczyło do 3:39/km. W międzyczasie czasie wyprzedziłem kilku biegaczy, ale nadal byłem około 30 miejsca. Widziałem, że dzisiaj będzie ciężko stanąć na podium w kategorii wiekowej z czasem w okolicach 37 minut.

Trzeci kilometr ponownie pod górę oraz bieg pod wiatr. Dobiegłem do grupy, schowałem się za plecami dzięki czemu biegło się nieco łatwiej. Na wodopoju złapałem kubek z wodą, wziąłem mały łyk wody, a resztą oblałem się. Powoli zaczynałem odczuwać wzrost temperatury ciała. Odcinek ten jak narazie najwolniejszy w 3:47.

Kolejne dwa kilometry prowadzą nieco z górki, biegło mi się lekko co miało przełożyło na czasy 3:43 oraz 3:42. Dodatkowo grupa się rozerwała i rozpoczął się samotny bieg. Następnie przede mną dwa najtrudniejsze odcinki na trasie, 6 i 7 kilometr prowadzące nieustannie pod górę. O ile na pierwszym z nich utrzymałem tempo 3:47 to na drugim nie dałem rady. Siódmy kilometr przebiegłem w tempie 3:53/km, co było moim najwolniejszym odcinkiem podczas tych zawodów. Biegłem siłowo, pracując całym ciałem co powtarza sie u mnie bardzo często na tego typu trasach. Oprócz tego wysoka wilgotność robiła swoja, koszulkę miałem naprawdę ciężką, a w myślach chciałem ją po prostu zrzucić z siebie i pozbyć się dodatkowego nadbagażu.

Całe szczęście kolejne dwa kilometry były na zbiegu. Nogi miałem nieco zapieczone przez co ósmy kilometr nieco szybciej niż poprzedni w 3:48. Po nim odzyskałem trochę sił i na ostatnich dwóch kilometrach do mety przyspieszyłem, starałem się biec dobrze technicznie i wyprzedzić kilku biegaczy. Niestety różnice były zbyt wysokie i pozwoliło to tylko na utrzymanie bieżącej pozycji. W ten sposób 9 i 10 km przebiegłem w 3:42 oraz 3:41.

Ostatecznie do mety dobiegłem na 26 miejscu z czasem netto 37:32, zajmując 5 miejsce w kategorii M16. Do podium zabrakło jednej minuty. Jestem zadowolony z tego występu, a biorę pod uwagę panujące warunki wynik cieszy jeszcze bardziej. Jest to zarazem mój pierwszy bieg w upale, kiedy pobiegłem mądrze i byłem w stanie przyspieszyć na końcowych kilometrach. Sam bieg dał mi wiele radości i satysfakcji, fajnie było wrócić po przerwie do ścigania. Zebrałem kolejne doświadczenia i wiem na jakim poziomie znajduje sie moja forma. Zaznaczę, że przez ostatnie tygodnie najszybsze kilometry biegałem na poziomie 3:40. Teraz czas na regenerację i kolejne treningi, a następny bieg 8 września w Tczewie.

Do usłyszenia!

Znajdziesz mnie również na:

https://m.facebook.com/pjbiegaczzpasja/

https://www.instagram.com/jaszczer/

 

Dodaj komentarz