Maciej Halbryt triathlonista wywiad #22

Maciej Halbryt to przykład sportowca amatora, który udowadnia, że przy pracy zawodowej która wiąże się z wieloma wyjazdami można znaleźć czas na treningi. Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Maćkiem i odkrycie jakie ma sposoby na lepsze planowanie czasu.

 

1. Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z triathlonem?

Pływam, odkąd pamiętam – rodzice zapisali mnie na zajęcia na basenie w wieku 5-6 lat. Szło mi dobrze i były miałem nawet jakieś sukcesy (dwukrotne mistrzostwo Gdyni na 50m dowolnym w podstawówce). Nigdy nie był to poziom wyczynowy, ale lubiłem pływać. Lubiłem też jeździć na rowerze. Tylko bieganie było dla mnie mało interesujące, jednak postawienie sobie bardzo ambitnego celu, jakim miało być ukończenie ½IM w Gdyni, odpowiednio mnie zmotywowało i w sumie w bieganiu też się zakochałem. Lubiłem te dyscypliny indywidualnie, więc ich połączenie wydawało się genialnym pomysłem.

 

2. Oprócz sportu działasz aktywnie biznesowo, jak układasz sobie dzień, aby mieć czas na wszystko?

Jest to bardzo wymagające i trudne. To powinni wiedzieć wszyscy, którzy piszą się na triathlon: pogodzenie treningów, pracy/studiów, rodziny/przyjaciół – jest to niezwykle trudne i trzeba się umieć pogodzić z tym, że niektóre rzeczy trzeba będzie odpuścić (a wiadomo, że tak ambitnym osobom jak triathloniści przychodzi to niezwykle opornie).

Moim zdaniem kluczem do dobrej organizacji czasu jest niemarnowanie go. Nie należy tego mylić z odpoczynkiem i regeneracją, które dla sportowca (nawet amatora) są jedną z dyscyplin, które powinien trenować i planować na nie czas i nie opuszczać. Niemarnowanie czasu nie jest łatwe, trzeba to ćwiczyć, ciągle się pilnować i o tym pamiętać, ale niesamowite jest to ile minut dziennie (bo przecież triathloniści planują praktycznie z taką dokładnością) da się wyrwać.

Do tej pory nie udało mi się zmotywować siebie do tego, żeby trenować wcześnie rano, więc robię to po pracy. Niedawno też przestałem samodzielnie gotować i przeszedłem na dietę pudełkową. Nie jest to rozwiązanie idealne z bardzo wielu powodów, jednak dzięki temu rozwiązaniu jestem w stanie faktycznie łączyć wiele różnych aktywności, nie tylko sportowych.

W pracy często podróżuję, więc to również dodatkowy poziom trudności logistycznej, ale takie dni można wykorzystać na wspomniany wcześniej odpoczynek albo na trening biegowy, a zwiedzanie nowych miejsc w tej formie jest bardzo fajną alternatywą i możliwością połączenia przyjemnego z pożytecznym.

 

3. Zwracasz uwagę na odżywianie?

Wychodzę z założenia, że przy takiej dyscyplinie i wytrwałości, jaką staramy się jako triathloniści-amatorzy trzymać czasem warto trochę wyluzować. Staram się jeść zdrowo (i zasadniczo diety pudełkowe takie są), w miarę możliwości ograniczać słodycze (chociaż od paru miesięcy mi to wychodzi bardzo słabo) i nie jeść ciężkich, tłustych rzeczy. Najważniejszy jest umiar, zdrowy rozsądek i pamięć o tym, że nie bijemy się na Hawajach tylko robimy to dla własnej satysfakcji.

Jedną radę na pewno mogę dać: dbajmy o poziom białka w naszej diecie. Ja to zaniedbałem i była to spora przeszkoda np. w redukcji w trakcie przygotowania do sezonu. Nie należy obawiać się zbytniego przybrania na wadze, za to organizm szybciej się regeneruje.

 

4. Jaki jest Twój ulubiony po treningowy posiłek?

Duży! Po treningu nie ma dla mnie znaczenia co zjem, liczy się, żeby było konkretnie. Natomiast lubię sobie wypić do tego zimne bezalkoholowe piwo (które również dobrze wpływa na regenerację pomagając uzupełnić wypocone mikroelementy). Natomiast po zawodach uwielbiam wybrać się na pizzę i to często jest moja motywacja podczas najtrudniejszych momentów zawodów.

 

5. Jakie treningi lubisz najbardziej?

Generalnie lubię treningi interwałowe, niezależnie czy jest to bieganie czy jazda na rowerze. Lubię kiedy na treningu coś się dzieje i kiedy czuję, że zrobiłem trening.

Dlatego nie przepadam za długimi rozbieganiami, a faza budowania bazy zimą to dla mnie udręka.

6. Jakie masz sposoby na regeneracje?

To akurat chyba nie wychodzi mi bardzo dobrze… natomiast świetnie działa sen, rozciąganie i rolowanie. To ostatnie to drogą przez mękę, ale działa! Niestety zmuszam się do tego o wiele za rzadko. Dlatego szukam biernych metod regeneracji i w tym świetnie sprawdza się kompresja. Byłem do niej sceptycznie nastawiony na początku traktując to jako kolejny gadżet, aż w końcu się przełamałem do kupienia sobie takich nogawek i zaczęła się dziać magia! Poważnie, kompresja działa i polecam z pełnym przekonaniem – czasem zdarzy mi się zapomnieć o założeniu nogawek chociaż na 2-3h po treningu i potem nie jest przyjemnie. Bardzo dobrze na mnie działa również BCAA – jeśli brać jakąś odżywkę (szczególnie na początku przygody z odżywkami), to właśnie BCAA.

 

7. Wiele osób bardzo często mówi, że ma problem z motywacją, że się nie chce, zdarzają Ci się takie dni? Co wtedy robisz?

Jeśli ma się problemy z motywacją to należy sobie zadać pytanie po co nam sport? Jeśli wiesz po co go uprawiasz, po co się pocisz, męczysz i po co poświęcasz na niego tak dużo swojego czasu to motywacji praktycznie nigdy Ci nie zabraknie. Zdarza się, że nie chce się iść na trening np. po ciężkim dniu w pracy czy w jakichś innych okolicznościach albo jest to efekt przemęczenia. Wtedy drogi są dwie: posłuchać swojego organizmu i skoro mówi, że potrzebuje odpoczynku to go posłuchać albo po prostu przestać myśleć, zagłuszyć te myśli, ubrać się i wyjść. Stosuję obie metody podobnie często.

 

8. Przechodząc do zawodów, masz jakieś zwyczaje, bez których nie możesz wystartować?

Porządna wyżerka oczywiście! Przed półmaratonem lub 1/4IM carboloading zaczynam 2-3 dni przed zawodami (więcej nie potrzeba na wysiłek w granicach 1,5-2,5h). To jest również okres, kiedy zaczynam się już bardzo poważnie przygotowywać mentalnie – buduję wewnętrzne napięcie i motywację, nakręcam się.

Moim rytuałem jest na pewno śniadanie w dniu zawodów na 2,5-3h przed startem– zawsze takie samo, sprawdzone wiele razy: paczka gotowanego ryżu jaśminowego z bananem i odżywką białkową oraz niewielką ilością rodzynek i orzechów. Innym zwyczajem jest to, że przy okazji pakowania się na zawody odtwarzam w głowie cały wyścig, w szczególności przygotowanie do startu i strefy zmian. Pomaga mi to również nie zapomnieć o jakimś ważnym elemencie wyposażenia (chociaż i tak czasami się to zdarza)

9. Jaki jest Twój główny cel na ten sezon? Jaki jest Twój kalendarz startów na ten sezon?

W tym roku mam zamiar podejść do kalendarza startowego i swojego organizmu z większą odpowiedzialnością i pokorą niż rok temu. Mój plan to 4 starty triathlonowe na dystansie 1/4 IM okraszone klamrą dwóch półmaratonów na początek i koniec sezonu.

Sezon chcę rozpocząć w marcu MŚ w Półmaratonie w Gdyni. Następnie przyjdzie czas na główne danie tego roku, czyli powalczenie o podium w „Ironamanie na raty” w kategorii M25 w ramach Garmin Iron Triathlon (zawodnicy, którzy wystartują w co najmniej 4 z 9 etapów cyklu GIT są klasyfikowani w osobnej klasyfikacji, w której sumuje się 4 najlepsze czasy – cztery „ćwiartki” dają pełny dystans IM). Tutaj planuję wystartować kolejno w Ślesinie, Stężycy, Elblągu i Brodnicy. Wisienką na sezonowym torcie będzie półmaraton na przełomie września i października, jeszcze nie zdecydowałem gdzie.

 

10. A jakie są Twoje sportowe marzenia?

Paradoksalnie nie marzę wcale o zrobieniu pełnego Ironmana albo o starcie na Hawajach, który dla wielu triathlonistów jest szczytem. Marzę o tym, żeby być w stanie uprawiać triathlon jak najdłużej, bez urazów, w przyszłości również może ze swoją rodziną. Jeśli po drodze zdarzy się pełny dystans albo nawet Hawaje to będzie wspaniały bonus, ale okoliczności muszą być do tego odpowiednie.

Dodaj komentarz