Marta Dmochowska – Wywiad #36
Dziś zapraszamy na wywiad z Martą Dmochowską – triathlonistką, dietetyczką, zawodniczką TRILADIES
Swoją karierę triathlonową zaczęłaś w 2022 roku, ale wcześniej, z tego, co wiem, raz na jakiś czas brałaś udział w różnych biegowych zawodach. Powiedz, jak wyglądało Twoje sportowe życie wcześniej?
Z tego co pamiętam, to zaczęłam biegać na studiach i to bardziej po to, żeby spalić nadprogramowe kalorie, bo uwielbiam słodycze i nie chciałam z nich rezygnować. Wolałam pójść pobiegać. A samo bieganie wydawało mi się najtańszym sportem. Najpierw biegałam w trampkach, które miałam w domu i w zwykłych bawełnianych legginsach. W 2016 przypadkowo usłyszałam o Biegu Niepodległości w Gdyni i pamiętam, że chciałam spróbować, czy dam radę to przebiec. Dystans 10 km pokonałam w 55:50 minut i byłam bardzo dumna z siebie. Przyjechałam do domu, zjadłam rogala marcińskiego i poszłam spać, bo tak się zmęczyłam. 😀 Mogę śmiało powiedzieć, że ten bieg wiąże się dla mnie z dużym sentymentem. Tutaj warto też wspomnieć, że moje treningi biegowe były pod hasłem „wyjść i przebiec ile się da”. Nie robiłam interwałów, podbiegów, nie zwracałam uwagi na technikę i nie biegałam regularnie. Od 2016 miałam też 4 narkozy, a po każdej z nich musiałam zaprzestać na jakiś czas aktywności.
Co spowodowało, że zaczęłaś przygodę triathlonem?
Najpierw byłam na kibicowaniu w Gdyni podczas etapu biegowego i pomyślałam, że chciałabym spróbować, no ale boję się wody… Zostawiłam to i dalej biegałam po swojemu i chodziłam na siłownię. W kolejnym roku kibicowałam na wrześniowych zawodach w Malborku. Widziałam zaczynający się etap pływacki i bardzo mnie to poruszyło. Postanowiłam, że zapiszę się na naukę pływania i zrobię wszystko, żeby ukończyć „połówkę”. Bałam się wody i zaczynałam od zanurzania głowy pod wodę. Było ciężko i często się zastanawiałam, czy jestem w stanie nauczyć się pływać. Chodziłam dalej i kiedy już złożyłam do całości kraula i byłam w stanie przepłynąć 50 m, zaczęłam szukać trenera triathlonu. Znalazłam ComplexSports, i tak trafiłam pod skrzydła Gosi Szczęsnej.
Widać w Twoim klubie Triladies, jak wszystkie jesteście ze sobą zżyte i wspieracie się w czasie zawodów. Powiesz trochę więcej o tym projekcie?
TriLadies łączy dziewczyny, które trenują triathon u Gosi Szczęsnej. O planach może więcej powiedzieć Gosia ☺
Szczególnie blisko jesteś ze swoją Trenerką Małgosią Szczęsną, mówią o Was Siostry. A jaką jest Trenerką – miłą i wspierającą siostrą, czy taką, która krótko trzyma 😀
Pamiętam, że na początku bardzo mnie zdziwiło, że dostaję tyle od trenera. To Gosia pomagała mi wybrać pierwszy rower, pojechałyśmy razem na moje pierwsze „open water” przed zawodami w Gniewinie i wspierała mnie na każdych zawodach. Myślę, że jako trener daje bardzo dużo od siebie, kiedy widzi, że zawodnikowi też zależy. Jest też między nami ta nić porozumienia, która na pewno pomaga w naszej relacji. Oczywiście, czasami się zdarzy, że na treningu mnie sprowadzi do parteru, ale takie jest zadanie trenera, kiedy zawodnik nie słucha :P.
Oczywiście nie samym triathlonem człowiek żyję, podobno masz słodką pracę, pochwal się, co robisz na co dzień?
Na co dzień pracuje w wszystkiegoslodkiego.pl Zajmuje się tworzeniem przepisów i fotografią kulinarną. Najbardziej interesuje mnie tworzenie przepisów alternatywnych, czyli tych wykluczających nabiał czy jajka. Poza tą pracą staram się rozwijać jako dietetyk w żywieniu w sporcie.
Czy weganizm jest świetną dietą dla każdego?
Byłam weganką przez jakieś 3 lata, a zaczęło się od tego, że chciałam sprawdzić, jak będę się czuła na takim odżywianiu. Moje wyniki krwi były jak najbardziej ok, ale głowa odmówiła posłuszeństwa. Duże ograniczenie, jeżeli chodzi o odżywianie nie były dla mnie dobre przy napiętym trybie życia, który prowadzę. Zaczęłam jeść jajka, nabiał i ryby. Uważam, że dobrze zbilansowany weganizm lub wegetarianizm jak najbardziej może być świetną dietą. Przy czym trzeba pamiętać, że odżywianie powinno być dostosowane do konkretnego człowieka, biorąc pod uwagę jego jednostki chorobowe. Nie jestem za tym, żeby wpisywać diety w określone ramy i niepotrzebne ograniczenia.
Występowałaś w Dzień Dobry TVN, gdzie przyrządzałaś różne pyszności. Jakie to uczucie występować przed kamerami? Czy stres jest większy czy mniejszy niż w czasie zawodów?
Wydaje mi się, że stres jest podobny. Największy jest dzień przed, a jak już jesteś w „ogniu wydarzeń”, to o nim zapominasz. Jest to do siebie nawet podobne, bo po takim wydarzeniu, też masz ten skok adrenaliny. Tylko nogi nie są takie zmęczone.
A jaki jest Twój ulubiony posiłek przedtreningowy i potreningowy?
To zależy od treningu. Może powiem, jaki jest mój posiłek, który zawsze się sprawdza przed zawodami – płatki ryżowe na mleku migdałowym z dżemem.
Masz jakąś sportową idolkę, którą się inspirujesz?
Lucy Charles – uwielbiam ją za osiągnięcia, za codzienne sportowe życie, którym się dzieli na youtubie i za miłość do zwierzaków
Za pół roku zadebiutujesz na pełnym dystansie w Hamburgu. Jakie masz oczekiwania względem tego startu?
Chciałabym ukończyć zawody w dobrym samopoczuciu :). Nie wiem, czego oczekiwać. Nie przebiegłam nigdy maratonu, ale dla mnie, zawsze najgorszy jest etap pływacki. Moja głowa włącza wtedy tryb „byle przetrwać” i jak już wsiądę na rower to wiem, że będzie dobrze. I tego myślenia będę się trzymać też na całym dystansie.
A poza tym startem, masz już zaplanowany terminarz startów na przyszły rok?
Tak! W styczniu zapisałam się na indoor triathlon w Gdyni, ale to bardziej jako mocny trening. W kwietniu pewnie wezmę udział w duathlonie w Rumi. I sezon triathlonowy rozpoczynam The Championship Samorin, a dwa tygodnie później czeka mnie pełen dystans. W lipcu pierwszy raz wezmę udział w zawodach w Bydgoszczy i prawdopodobnie zakończę sezon ½ IM w Gdyni.
Wielokrotnie widziałem Cię w czasie zawodów i tak skupionej osoby, która nic nie widzi, ale jest skupiona na zadaniu nie widziałem ;). Jakie masz sposoby, które sprawiają, że jesteś tak skupiona?
To skupienie przychodzi mi naturalnie i na początku nie zdawałam sobie sprawy, że mam taki mechanizm. Najczęściej jest tak, że nie widzę nawet kibiców z boku i słyszę tylko głos trenerki. Więc jak ktoś mi kibicuje, to trzeba naprawdę głośno krzyczeć ☺.
Parę dni temu w Twoim mieszkaniu pojawił się piękny rower. Czy wybrałaś już dla niego imię?
Tak! Bardzo się cieszę i już nie mogę się doczekać bikefittingu i potem pierwszego wyjazdu na ulicę! Oby szybko zrobiło się ciepło. A imienia jeszcze nie wybrałam. Zastanawiałam się pomiędzy Nacurviator a Furia.
Który trening najbardziej lubisz, a który sprawia, że masz większy stres niż przed zawodami?
Najbardziej lubię treningi rowerowe na dworze, ale najlepiej z ekipą, bo sama boję się samochodów. Nie ma nic piękniejszego niż zmęczenie po długim rowerze. Stres mam raczej przed testami, typu: test FTP.
A po ciężkim treningu, jak lubisz się najbardziej relaksować?
Zjeść i spać… Najlepsze, co może być, a niestety nie zawsze można sobie na to pozwolić. Czasami po ciężkim treningu, trzeba iść do pracy, potem na drugi trening i tak oczekiwanie na sen się przeciąga. Mimo tego, staram się spać, kiedy tylko mi się udaje. Czasami zdarza się to w SKM podczas dojazdu lub powrotu z pracy.
A masz jakieś “lesson learned” z tego sezonu, co planujesz poprawić w przyszłym sezonie?
Jest co robić ☺, ale chyba najważniejsze to poprawienie pierwszego etapu triathonu, czyli pływania. Obecnie pracujemy też nad techniką biegu, bo tutaj też jest dużo do zrobienia.
A jakie jest Twoje sportowe marzenie?
Moim sportowym marzeniem było ukończenie ½ IM. Teraz chcę usłyszeć „You are an Ironman”. Zobaczę, jak odnajdę się na całym dystansie Ironmana. Wtedy będę mogła powiedzieć coś więcej.