Zapraszamy na kolejny niezwykle inspirujący wywiad z Pauliną Załucką. Dwa lata temu wygrała w swojej kategorii wiekowej Ironman 70.3 Gdynia, a w zeszłym zajęła 14 miejsce w kategorii na MŚ Ironman 70.3 w Australii. Poza tym wygrała mnóstwo mniejszych imprez w Polsce.
1. Co spowodowało, że pokochałaś triathlon?
To zdecydowanie nie była miłość od pierwszego wejrzenia. W czwartej klasie podstawówki mama zapisała mnie do grupy triathlonowej, do trenera Bogdana Tołwińskiego. Chodziłam na zajęcia, bo uwielbiałam sport. Na początku było tylko pływanie, dwa razy w tygodniu oraz zajęcia ogólnorozwojowe. Lubiłam to, ale nie myślałam o tym poważnie. Dodatkowo na treningi chodziło mało dziewczyn. Często zdarzało się, że byłam tylko ja w towarzystwie kilkunastu chłopaków. Jako nieśmiała wtedy osoba strasznie tego nie lubiłam i trochę się zraziłam. Pamiętam jak trener szukał dziewczyn, aby choć trochę ze mną potrenowały. Rotacja była duża. Co 2-3 miesiące była nowa dziewczyna. Był też czas, że prawie przestałam przez to trenować. Jednak po wielu rozmowach z trenerem, który przekonywał mnie, że mam talent i charakter do sportu, zostałam. To była miłość bardzo długo dojrzewająca. A teraz nie mogę bez niej żyć.
2. Z racji tego, iż niecodziennie rozmawiamy z uczestniczką Mistrzostw Świata, bylibyśmy szczęśliwi, gdybyś opowiedziała nam trochę o tych zawodach.
Na początku chciałabym podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do mojego małego sukcesu. Rodzice, Maciej Kosmala, G.B., Maciej Ludwicki i wszystkim osobom, które mnie wspierały oraz trzymały mocno kciuki.
Australia to naprawdę piękny kraj, który na pewno zapamiętam na długo. Na początek bardzo, bardzo długa podróż, aklimatyzacja, trochę zwiedzania i w końcu dzień startu. Emocje nie do opisania, wschód słońca, tysiące triathlonistów przygotowujących się do startu, dreszczyk emocji i bardzo duży stres, którego nie byłam stanie opanować. Był inny niż na zawodach w Polsce. Czułam, że uczestniczę w czymś naprawdę fantastycznym i nie mogłam uwierzyć, że właśnie jestem w Australii spełniając jedno z wielu sportowych marzeń.
Booom! Sygnał do startu, właśnie ruszamy jako ostatnia seria. Około 80 dziewczyn walczy o miano tej najlepszej na świecie. Oczywiście w kategorii wiekowej 18-24 Age Group, do PROsek jeszcze nam daleko. Pływanie to trochę walki z rywalkami i wzmagającą się falą, ale nie jest źle. Czas raczej bez rewelacji, ale dla mnie ocean to nowość, więc się nie przejmuje. Szybka strefa zmian. Taka miała być, a trwała kilka dobrych minut. Skok na rower i próbuję rozpędzić nową maszynę LivAvow. Tego dnia czuję, że może być naprawdę dobrze, cały czas się nakręcam. Pierwsza część trasy to wyjazd z miasta i około 30 km po autostradzie. Średnia jest naprawdę dobra. Około 36km/h – takiej prędkości to nawet ja się nie spodziewałam. Niestety już wiem, że poniosły mnie emocje i bardzo przesadziłam na tym odcinku, co czułam przez kolejne 50 km dosłownie walcząc o życie. Podczas tego etapu próbowałam się schładzać, ale po chwili już czułam znowu mega upał i palący ból w nogach. Na trasie marzyłam tylko, aby zejść z roweru i zacząć biec. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, co mnie czeka.
Około 12, czyli w samo południe zeszłam na trasę biegową. Miałam nadzieje, że w końcu nadrobię stratę po rowerze i pływaniu na mojej ulubionej dyscyplinie. Pierwsze 10 km minęło mi szybko. Tempo około 4’15-4’20/km. Trasa całkowicie po asfalcie, trochę zakrętów, długi, dość łagodny podbieg, a także wiatr, którego nie czułam na pierwszej z trzech pętli. Cała sielanka się skończyła kiedy poczułam ból prawego kolana. W jednej chwili ciężko mi było zgiąć nogę w kolanie, a przede mną ponad 11 kilometrów. Na szczęścia na trasie byli moi rodzice i chłopak, którzy starali dodać mi otuchy. Wiedziałam, że się nie poddam, skoro przyjechałam pół świata to choćbym miała się tam doczołgać, to ukończę te zawody. Z każdym kilometrem ból coraz bardziej się nasilał. W każdym punkcie odżywczym zatrzymywałam się i chłodziłam nogę. Pomagało na kilka minut złagodzić ból. Biegnąc tak i walcząc z każdym krokiem o ukończenie udało mi się nawet wyprzedzić dwie dziewczyny z mojej kategorii wiekowej, które prawdopodobnie narzuciły sobie zbyt wysokie tempo lub słabo schładzały organizm. Było bardzo gorąco. Ostatni kilometr pamiętam jak przez mgłę. Nogi wlokły się ledwo odrywając od podłoża, silny wiatr w twarz i jeszcze ta górka… Patrzę na zegarek, tempo 5’40/km. Nic nie myślę, tylko sama do siebie się uśmiecham. Przecież to tempo mojego rozbiegania. Nie tak wyobrażałam sobie finisz najważniejszych zawodów w 2016 roku. Życie jest ciężkie, sport często brutalny, ale radość na mecie i ręce podniesione w geście zwycięstwa są zawsze, gdy przebiegam linię mety. Dzisiaj wygrałam z własną głową i bólem. A to największe zwycięstwo. Ostatecznie 14 miejsce w kategorii wiekowej. Na lepsze wyniki przyjdzie jeszcze czas.
3. Czy oprócz startu w Australii są jakieś zawody, które ciepło wspominasz? Takie wymarzone, na których wszystko było wspaniałe.
Tak, zdecydowanie jest wiele takich imprez, które zapamiętam na długie lata. Jedną z nich są zawody w Gdyni na dystansie ½ IM. Najlepsza w tych zawodach jest atmosfera, a w zasadzie ludzie, którzy ją tworzą. Podczas etapu kolarskiego kiedy wyjeżdżałam na druga pętlę, blisko Skweru Kościuszki, doping kibiców doprowadził mnie do łez i ciarek na całym ciele. Nie mogłam w to uwierzyć . Taką twardzielkę…. Zdecydowanie to zawody, na które czeka się cały rok.
4. Ostatnio miałaś kontuzję. Jest to bolesny moment dla każdego sportowca. Masz jakieś porady dla innych osób, aby przetrwać ten trudny czas?
Och… kontuzja to temat przez ostatnie dwa lata bardzo mi bliski. Raz boli biodro, potem kolano, piszczel i na dokładkę staw skokowy. Zgodzę się, że to bardzo trudny czas dla każdego z nas. W tym okresie bardzo ważne dla mnie jest wsparcie rodziny, przyjaciół, a przede wszystkim trenera.
Po drugie uprawiam sport, który składa się z trzech dyscyplin, a co za tym idzie mamy duże możliwości treningowe. Jest to dobry moment, aby skupić się na słabszych stronach, na które wcześniej nie miało się czasu. Rozciąganie, rolowanie, ćwiczenia wzmacniające. Jeżeli to kontuzja, która boli tylko podczas jednej z dyscyplin to można trenować pozostałe dwie. Ostatni dokuczał mi ból kolana podczas biegania. Natomiast na rowerze i pływaniu nic nie czułam, wiec mogłam skupić się na pozostałych dwóch dyscyplinach, a bieganie odpuściłam na jakiś czas.
Po trzecie trzeba myśleć pozytywnie. Każdemu z nas zdarzają się przeciążenie i urazy. Nie tylko na Was spadają wszystkie nieszczęścia – spokojnie.
5. Ostatnio Twoim trenerem został Jakub Czaja, olimpijczyk, który trenuje między innymi Daniela Formelę. Jak układa Wam się współpraca?
Powiem tak: w końcu zalazłam trenera z prawdziwego zdarzenia, pełnego pasji, profesjonalizmu i zaangażowania.
Paulina Załucka ze swoim trenerem Jakubem Czają
6. A zdradzisz nam coś o swoim treningu? Jaki lubisz najbardziej, a jaki najmniej?
Najbardziej lubię treningi w grupie. Nieważne, czy to pływanie, kolarstwo czy bieg. Właśnie to one napędzają mnie do cięższej pracy. Jeżeli chodzi o treningi to teraz trenuję dużo lepiej, mądrzej. Każdy trening ma konkretny cel. Ulubione treningi to:
- pływanie: 4 serie (3×100 Kr podprogowo + 100Zm)
- kolarstwo: bardzo długie podjazdy od 6-14 km
- bieganie: 8 km drugiego zakresu po pagórkowatej trasie
7. Jak wiadomo: nie samym triathlonem żyje człowiek 😉 Co porabiasz, gdy nie trenujesz?
Oczywiście trenując dwa razy dziennie i studiując tego czasu nie jest dużo. Dodatkowo kilka godzin w tygodniu uczę pływać dzieci i dorosłych. Teraz nawet zabrałam się za pisanie pracy licencjackiej, więc jest co robić. W czasie wolnym lubię czytać motywujące książki, chodzić do kina i leniuchować przed telewizorem.
8. Masz jakiegoś triathlonowego, albo poza triathlonowego, idola? I co w tej osobie Ci się podoba?
Nie mam konkretnie osoby, która jest moim idolem. Cenię wiele osób za ich zaangażowanie, pracowitość i determinację w spełnianiu marzeń.
9. Masz jakieś sprawdzone sposoby na tak zwane „nie chce mi się”?
Rozmowa z druga osobą, która przypomni Ci dlaczego to robisz i jakie są cele na dany rok. Taka osoba, która Cię zmotywuje. Jeżeli to nie pomoże, to drugą opcją jest po prostu umówienie się na trening ze znajomym, koleżanką, sąsiadką, dzięki czemu nie będziemy się zastanawiać czy nam się chce, czy nie, bo ktoś na nas czeka. Dzwonić i odmawiać nie wypada. Ostatni, trzeci sposób to obejrzenie kilku filmików motywacyjnych lub filmików z zawodów.
10. Wielu sportowców narzeka na nudę na basenie. Kiedy policzą już wszystkie kafelki 😉 nie mają co robić w czasie pokonywania długich odcinków na basenie. Co poradziłabyś im?
Szczerze powiem, ja takiej nudy podczas pływania nie odczuwam. Przychodzę na trening to mam cel, skupiam się na technice i zadaniu, które wykonuje. Pływanie to bardzo techniczna dyscyplina, więc nie ma czasu na nudę. Cały czas musimy się doskonalić.Jednak uważam, że doskonałym pomysłem jest zabranie koleżanki/kolegi na trening. We dwójkę zawsze raźniej i czas szybciej mija.
11. Podaj nam jeden zdrowy posiłek i jeden mniej zdrowy, który uwielbiasz?
Najbardziej lubię naleśniki z nutellą i bananem. Niestety to danie muszę zaliczyć do tych niezdrowych ze względu na czekoladowy krem w środku.
Z tych bardziej zdrowych zajadam się makaronem ze szpinakiem, serem fetą i kawałkami z piersi kurczaka. To danie jest bardzo pyszne i szybkie w przygotowaniu.
12. Masz jakieś ulubione piosenki, których lubisz słuchać podczas treningu lub przed startem?
Tak. Jest ich sporo. Słucham polskich i zagranicznych wykonawców. Ostatnio moją ulubioną jest Katty Perry – Rise.
13. Jakich porad udzieliłabyś młodym triathlonistom amatorom?
Bardzo ważne u młodych triathlonistów amatorów jest utrzymanie równowagi pomiędzy życiem zawodowym, rodziną i treningami. Taka osoba nie powinna stawiać treningu na pierwszym miejscu kosztem pracy czy kontaktów z rodziną. Najważniejsze jest dobra zabawa i przyjemność z tego co się robi. To są banalne zasady, które każdy niby zna. Obserwując otoczenie triathlonistów niestety stwierdzam, że większość poświęca bardzo dużo, a nawet za dużo dla sportu.
14. W co młody triathlonista-student, dysponujący małym budżetem, powinien zainwestować, a na czym powinien zaoszczędzić?
Zdecydowanie ważnym zakupem dla amatora triathlonisty jest wygodna, nie krepująca ruchów pianka, która zapewni bezpieczeństwo podczas pierwszego etapu. Niestety większość ma problemy z pływaniem, dlatego jest ona moim zdaniem najważniejszym produktem do zakupu. Uważam, że warto również zainwestować w strój startowy, który pozwoli nam zaoszczędzić bardzo dużo czasu w strefach zmian.
Najdroższą sprawą do kupienia jest rower, który na początku nie musi kosztować kilkadziesiąt tysięcy złotych. Owszem taki sprzęt bardzo pomaga, ale jeżeli ktoś dopiero zaczyna przygodę z triathlonem to nie warto wydawać całej fortuny na rower. Uważam, że nie trzeba od razu kupować najnowszego sprzętu. Na początek wystarczy podstawowy model lub używany rower w dobrym stanie. Jeżeli chodzi o sprzęt do triathlonu to warto go szukać w Internecie na różnych forach, gdzie ceny są dużo niższe niż w tradycyjnych sklepach.
15. Prowadzisz na zawodach. Jakie myśli wtedy przychodzą Ci do głowy? Zastanawiasz się, co powiesz, udzielając wywiadu? 😉
Cały czas skupiam się na wyścigu. Sprawdzam jaką mam przewagę i czy się ona utrzymuje. Zupełnie nie zastanawiam się co powiem. W tym momencie nie jest to dla mnie ważne. Staram się do linii mety być skoncentrowana i cieszyć się daną chwilą. Gdy wiem, że nikt już mnie nie dogoni to celebruję zwycięstwo na ostatnich metrach i z reguły padam po przekroczeniu linii mety z wyczerpania. To jest najpiękniejsze zmęczenie połączone z mega spełnieniem. Żeby wiedzieć o czym mowie, trzeba to po prostu przeżyć.
16. Jaka była Twoja największa porażka? Czego Cię nauczyła?
Ciężko określić jedną duża porażkę. W sporcie są jedynie niepowodzenia, które stoją na przeszkodzie do ciągłego rozwoju, poprawiania się. To właśnie one uczą nas jak lepiej radzić sobie w trudnych sytuacjach. To dzięki nim stajemy się silniejsi.
17. Jak wygląda Twój kalendarz startów na ten sezon?
Kalendarz startów jest bardzo ruchomy ze względu na wiele czynników, więc jeszcze dużo może się zmienić. Chciałabym wystartować w Gniewinie, Suszu, Gdańsku, Gdyni i prawdopodobnie w Malborku. Reszta startów będzie ustalana na bieżąco.
18. Jaki jest Twój główny cel na ten sezon?
Głównym celem na ten sezon jest przede wszystkim dobra zabawa i czerpanie z tego sportu jak najwięcej przyjemności. Oczywiście wynik sportowy i ciągła poprawa są oczywiste, bo to nieodłączna część sportowej drogi. Jest to dla mnie sezon przejściowy, współpracuje z nowym trenerem, który powoli eliminuje moje braki w treningu. Dużo się zmienia, trening jest troszkę inny niż ten, który realizowałam wcześniej. Zobaczymy jak to wpłynie na moją sportową przyszłość.
19. Jakie są Twoje marzenia i jak wyobrażasz sobie swoją przyszłość?
Moim marzeniem jest ciągły rozwój sportowy i intelektualny. Chciałabym w przyszłości być bardzo dobrą zawodniczką na dystansie długim, a po zakończeniu „kariery” sportowej być jak najlepszym trenerem. Teraz bardzo ciężko na to pracuję i mam nadzieje, że to w przyszłości zaowocuje.
Dziękujemy! 🙂