Życiowa wiosna Maćka czyli Duathlon Ustka & Bieg Europejski
Duathlon Energy Ustka 2018
Duathlon Energy Ustka 2018 na dystansie krótkim ( 5 km biegu + 15 km roweru + 2,5 km biegu ) był 3-cią potyczką w tego typu zawodach. Po bardzo dobrych wynikach od początku sezonu w biegu Urodzinowym ( New PB – 39:32 oraz Onico Półmaratonie – 1:33) pewność siebie była ogromna a wiec i były apatyty na walkę o pierwszą 10 w klasyfikacji.
Weekend w Ustce rozpoczęliśmy w sobotę kiedy odebraliśmy z resztą ekipy pakiety i zaliczyliśmy rekonesans miasteczka i strefy nadmorskiej. Ustka zachwyciła mnie swoim urokiem, szczególnie w części „Starego Miasta” gdzie architektura została świetnie odnowiona i prezentowała się uroczo wieczorową porą. W dniu zawodów pozostało ustawić rower w strefie zmian, założyć chip oraz numer startowy i pomknąć na rozgrzewkę, która jest kluczowa na tak krótkim i dynamicznym dystansie. Pogoda dopisywała, panowała słoneczna i bezwietrzna aura co nad otwartym morzem jest rzadkością! Po rozgrzaniu wpadam na linie startu chwile przed strzałem pistoletu, który nastąpił o 12… i strzała! Pierwszy bieg przebiegał widowiskowo położoną promenadą Ustki z widokiem na plażowe a w oddali klifowe wybrzeże Bałtyku. Tempo oscylowało na wynik poniżej 20 min. Jedyną trudnością na tym odcinku zawodów był krótki, ale ostry podbieg a następnie zbieg. Kolejne set metry mijały w blaskach południowego słońca a 5 km ukończyłem z czasem 19:35.
Szybka zmiana i wskakujemy na rumaka Kryśke (Kross Pulso 2). Trasa przebiegała w płaskim terenie do sąsiedniej miejscowości i z powrotem po zróżnicowanych ścieżkach kostkowych w lesie czy drodze asfaltowej i kostce brukowej na ulicach Ustki. Jednak spora ilość zakrętów wymagała czujności i szybkiego „stawania” na pedałach. Trasę 15 km udało się pokonać w przyzwoitym tempie 32 km/h i łącznym czasie 29:35.
Ponowna ekspresowa zmiana z roweru na buty do biegania, co przy niedużej ilości rowerów zaparkowanych z powrotem w strefie zmian z mojego dystansu dawała poczucie, że jestem wysoko w klasyfikacji !
Zmęczenie narastało, ale chłopaki dawali motywację, aby ich gonić na ostatnim 2,5 km odcinku biegu. Ponowna ekspresowa zmiana z roweru na buty do biegania, co przy niedużej ilości rowerów zaparkowanych z powrotem w strefie zmian z mojego dystansu dawała poczucie, że jestem wysoko w klasyfikacji ! Ostatni etap zawodów ukończyłem na dużym zmęczeniu, ale mimo wszystko z uśmiechem na twarzy i kolejnym bagażem doświadczenia wbiegam na prostą finisherów z czasem 2,5 km biegu 10:30 i łącznym czasem 1:02:41, co jest poprawą o ponad 7 min w porównaniu z debiutem w Przodkowie w 2016 roku na podobnym dystansie!
W klasyfikacji uplasowałem się na miejscu 17 OPEN i 6 w kategorii wiekowej M1 co jest super osiągnięciem! Najważniejsze to obrać cel i systematycznie dążyć do niego poprzez codzienne treningi, nie poddając się, bo czasem jeden krok w tył uprzedzi dwa w przód! Mega motywacją jest mój brat Łukasz który zgarnął 3 miejsce w kategorii M1. To wszystko by się nie wydarzyło bez kumpla Łukasza – fotografa, serwismena i dobrego ducha tych magicznych zawodów!
PKO Grand Prix Gdyni – Bieg Europejski
13 dzień marca wbrew przesądom zaliczam do bardzo udanych! Po raz kolejny stanąłem na linii startu rodzinnego biegu PKO Grand Prix Gdyni – Biegu Europejskim na dystansie 10 km. Trasa dobrze znana choć debiutowałem na przeciwnym jej przebiegu w porównaniu do Biegu Niepodległości. Pewność siebie i wiara w walkę o nową życiówkę była ogromna, szczególnie po Parkrun Gdynia na 5km, 6 marca kiedy to ustanowiłem piękny PB 18:42! Przygotowania tuż przed biegiem przebiegały standardowo, przybycie na start 30 min przed strzałem, rozgrzewka z ekipą i ustawienie w strefie startowej. Wybiła 10:00 i ruszyliśmy mocno od początku z bratem Łukaszem 😉 Pierwsze 2 kilometry pokonane w tempie 3:30-3:40 , następnie krótki podbieg na lekkim zmęczeniu ale pod kontrolą. Na nabrzeżu panowała bezwietrzna, ciepła i słoneczna pogoda. 3 kilometr pokonałem w niedużym sąsiedztwie biegaczy, trzymając tempo, na początku zbiegu szybki łyk wody w pierwszej strefie nawadniania. Zacząłem odczuwać coraz większe zmęczenie, ale zachowywałem dystans do biegnącej parę metrów przede mną grupie z bratem Łukaszem. W tym momencie, w połowie 5 km zaczęła się ostra walka tego dnia, niby zbieg ale odliczałem metry do półmetka. Otuchy i sił dodawały żywo dopingujące gdyńskie szkoły i licznie zgromadzeni mieszkańcy. Na 5 km melduje się z czasem 19:30 i myślę, że muszę tak trzymać a będzie rewelacyjnie!
Ostatni podbieg na 9 km podbiegam wyprzedzając kilku biegaczy i ostatnie płaskie 1500 m przy palących mięśniach pokonuje niczym Usain Bolt.
Na kolejnym kilometrze mija mnie parę biegaczy, aż w końcu podłamany „łapie” plecy jednego z biegaczy i pokonuje podbieg na wiadukt do pomnika Grudzień 70’ , wiem że po skręcie jest zbieg i ostatnie metry podbiegu trzymam dość mocne tempo 😉 Na zbiegu dołącza para biegaczy i kilka set metrów biegniemy wspólnie. Kryzys opanowany a ja nawet zbliżyłem się do Łukasza na odległość „ w zasięgu wzroku” . Tak minął 8 kilometr, teraz lecę na maxa i walczę o cel, o marzenia ! Ostatni podbieg na 9 km podbiegam wyprzedzając kilku biegaczy i ostatnie płaskie 1500 m przy palących mięśniach pokonuje niczym Usain Bolt. Na mecie finishuje z czasem 39:23 więc udało się, a ja jestem WNIEBOWZIĘTY! Trasa pozornie szybka, ale mocno dała popalić, przetestowała Siłę i Charakter, czuje się Zwycięzcą!
Wiosennych „wybryków” chyba dość, ostatnim podrygiem będzie nocny bieg Świętojański, na jesień szykuje się moc nowym wrażeń, po letnim mniej intensywnym okresie 😉