Podsumowanie sezonu 2018 przez Maćka część 2

Oto druga część podsumowania sezonu przez Maćka. Pod tym linkiem możecie zapoznać się z pierwszą częścią.

Pierwsze tygodnie sierpnia minęły podczas wakacyjnego odpoczynku w Chorwacji gdzie miałem okazję biegania w cudownych okolicznościach przyrody.

Kontynuując wypoczynek po powrocie udałem się z rodziną na Mazury gdzie z bratem kręciliśmy kilometry na jednośladach i rozkoszując się biegając po polnych drogach tej zapierającej dech w piersiach krainy Polski.  Pierwszy raz podziwiałem tereny wokoło Mikołajek, Giżycka i Mrągowa z perspektywy siodełka i oczarowały mnie w pełni, więc teraz czas na załadowanie się na podkład symbolu tej krainy czyli JACHT.

Po powrocie z wakacyjnych wojaży miałem już w głowie wrzesień i ponowny start w Ustce, zaplanowany jeszcze przed nabawieniem się kontuzji. Wszystko jakby przemyślane, szczęśliwie się udało dość do podstawowej aktywności biegowej i rowerowej, jednak nie wiedziałem na co mnie stać. Mając na uwadze pokonaną kontuzję, spokojnie podszedłem do pierwszego startu w drugiej części sezonu. Czułem się mocy kolarsko, a dodatkowo pierwszy raz jechałem na rowerze szosowym umożliwiającym pozycję aero. Taktycznie nastawiłem się na ten etap Duathlonu, a bieg pozostawiłem dyspozycji dnia. Wrześniowy start w Ustce w towarzystwie mojej dziewczyny Patrycji i kolegi, serwismena Łukasza zaowocował wspięcie się na swoje wyżyny, po ciężkim dla mnie okresie przygody ze sportem. Zawody ukończyłem z czasem 1:02:20, a więc 20 sekund szybciej niż w kwietniu, co potwierdza, że moc tego sezonu ze mnie nie zeszła, a doping zdziałał cuda!

Udany ponowny start w Ustce dodał sporo pewności siebie i zachęcił do dalszych treningów na coraz większych obrotach. W październiku wystartowałem po raz pierwszy w cyklu City Trail na biegu po trasie Gdyńskiej o dystansie 5 km. Trasa wyznaczona po pagórkach leśnej części dzielnicy Gdyni Bernadowo zapowiadała się ekscytująco a ja nie mogłem doczekać rywalizacji i kolejnym pokonaniu własnych granic. Ukończyłem bieg z czasem 19:58, tempo 3:59 min/km i ponownie poczułem jak biegi leśne są wymagające.

Przedostatnim akcentem biegowym sezonu było uczestnictwo 20 października w biegu charytatywnym w moim liceum, 2 LO w Gdyni, w szczytnym celu dla Pauliny i Konrada pod hasłem „Dwójka biegnie w rytmie serca”. Organizacja i atmosfera biegu stała na wysokim poziomie, a duma tym większa, że udało mi się ukończyć rywalizację na 3 miejscu w kategorii wiekowej M1, 16-35 lat. Wiele znajomych twarzy i liczna frekwencja podczas biegów sprawiły, że dzień pomimo deszczu był naprawdę pozytywny.

Ostatnim punktem w kalendarzu biegowym wielu biegaczy jest bieg Niepodległości, po którym następuję okres roztrenowania. Nie inaczej było w moim przypadku, po raz kolejny wziąłem udział w Gdyńskim Biegu Niepodległości, magicznym w tym roku z okazji 100 rocznicy odzyskania niepodległości. Wyjątkowy dzień, cudowna atmosfera ulicy Świętojańskiej, która niosła na całej swej długości przez nieocenione wsparcie dopingu dzieci i młodzieży z gdyńskich szkół. W głowie miałem świadomość by wykorzystać jedyny taki bieg na 100 lat i… udało się wykręcić czas jak w lutym 39:23. Piękna sprawa, szczególnie po 1,5 miesiąca przerwy od biegania w połowie roku.

Podsumowując rok 2018 nauczył mnie dbania o podstawową sprawę jaką jest regeneracja, warto odpocząć dłużej po cięższym okresie i nie należy zapominać o ćwiczeniach sprawnościowych. Bieganie jest piękne przez to, że można to robić gdziekolwiek na świecie, poznając w ten sposób coraz piękniejsze miejsca Polski i zagranicy.

A przyszły sezon zapowiada się niezwykle przez debiut w triathlonie, którym zarazili mnie chłopaki. Czas więc w okresie zimowym wpaść w rytm pływacki. Do zobaczenia niedługo w sezonie 2019!

 

Dodaj komentarz