Triathlon Romantyczny – czyli jak trenuje Janek

Triathlon Romantyczny – czyli jak trenuje Janek

Ostatnio nie ukrywam, myślę, że jestem w formie. Poniżej streszczę mój plan treningowy. Otóż nie mam planu…

W kolarstwie często używa się określenia – kolarstwo romantyczne. Jest to jazda bez planu treningowego, bez spinania się po prostu cieszenie się jazdą. I właśnie w taki sposób trenuję teraz triathlon. Cieszę się, że jestem zdrowy, że mogę trenować i czerpię radość z treningów.
Nie mam planu treningowego, bo jest to dla mnie zbędna presja. Moim priorytetem jest rodzina, praca, sport jest dopiero później, przy określonym planie treningowym, czułbym stres względem osoby, która go przygotowała oraz wobec siebie, przez co zawaliłbym inne priorytety.
A więc jak trenuję. Oczywiście nie jestem samotnym statkiem na oceanie. Różne zawody są moimi celami do których zmierzam. Ale sama droga jest dość spontaniczna. Ważne że nie jest samotna, a często umawiam się z różnymi osobami na treningi
Jeśli chodzi o basen, kiedy idę na basen po prostu pływam. Pomaga mi to, że często umawiam się z kimś wcześniej na daną godzinę, dzięki czemu łatwiej jest się zmotywować. Co ciekawe, naprawdę polubiłem pływanie. Oglądam filmiki pływackie, staram się poprawiać różne elementy pływania, ale głównie jest to spontan. Pływanie kolejnych długości. Oczywiście wdrażam różne techniczne ćwiczenia, staram się też wdrażać pojedyncze aspekty. Nie patrzę na czas odcinków. Liczy się, aby coraz lepiej czuć się w wodzie.
Jeśli chodzi o rower, to po prostu jeżdżę. Najważniejsze treningi, czyli długie jazdy robię w weekendy wcześnie rano, unikając dużego ruchu samochodowego. Jeśli jadę za miasto to zawsze z kimś, aby było bezpiecznie, ale także taki trening jest lepszy. Jedziemy tempem dopasowanym, aby każdy czuł się dobrze. Jak jest fajny prosty fragment to czasami jedziemy szybciej w pozycji TT, również jak jest wymagający podjazd to też czasem przyspieszamy i czekamy na siebie nawzajem u góry. Czasami stajemy w sklepie po zimną kolkę 😉  Takie treningi naprawdę dużo dają zarówno fizycznie, a także jest to fajne spotkanie towarzyskie. Oczywiście minusem są samochody, które często nie zachowują prawidłowego odstępu przy wyprzedzaniu.
Jeśli chodzi o bieganie, to tu trochę mam wdrożony plan. Ale nie jest on skomplikowany. W oparciu o bloga warszawskiego biegacza i swoje doświadczenie stosuje 3 rodzaje treningów.
1) Luźne bieganie, tempo dość spokojne w zależności od okresu między 4:30-5:20.
2) Tlen progowy tempo półmaratonu. Zimą koło 4:30, a teraz okolice 4:00
3) VO2max czyli tempo na 5km klasyczne interwały 3:50 a teraz nawet 3:30
Te treningi też robię w zależności od okresu, samopoczucia i towarzystwa na treningu. Kiedy jest bliżej zawodów, gdzie będę biegł poniżej 20km to włączam interwały. Przed maratonem i IM staram się robić długie wybiegania. Regularnie biegam trening progowy, który w poprzednich latach zaniedbywałem, a uważam, że jest bardzo ważny. Oczywiście chodzę też na krótkie luźne wybiegania, bo one też są potrzebne.
W weekend robię także zakładki czyli po rowerze idę od razu pobiegać. Testowałem też zakładki z opóźnieniem, czyli rano rower, a wieczorem bieg, kiedy nogi trochę odpoczęły, dzięki czemu może to być lepsze technicznie bieganie
Ważna jest też regeneracja. Po weekendzie lubię w poniedziałki odpocząć. Uważam, że lepiej jest 6 dni trenować i 1 odpoczywać, niż 7 dni treningu o takiej samej intensywności. Dzień regeneracyjny jest bardzo ważny i to wtedy jak to mówią, dzieję się magia.
Podsumowując, trenuję, bez żadnej presji, oczywiście największą radość mam z zawodów, uwielbiam się ścigać, ale czerpię też dużo przyjemności z treningów. Cieszę się, że jestem zdrowy i mam siłę trenować. Naprawdę zachęcam do takiego trenowania – trenowania triathlonu romantycznego.

Dodaj komentarz