Enea Bydgoszcz Triathlon to jedne z najlepiej zorganizowanych zawodów w Polsce. Miasto na dwa dni zostaje przejęte przez triathlonistów. Panuje fantastyczna atmosfera podobnie jak w Gdyni. Warto dodać, że triathlon organizowany jest przez młodych gości, którzy także startują w zawodach i cały czas poprawiają imprezę.
Po zeszłorocznym starcie, który dla mnie był średnio udany, stwierdziłem, że koniecznie muszę tam wrócić powalczyć o super wynik. 3 tygodnie przed dowiedziałem się, że niestety, ale trasa kolarska z powodu robót drogowych miała 84 km zamiast 90 km. Moim marzeniem było złamać 5 godzin, ale wiedziałem, że na takiej krótkiej trasie wynik nie będzie się liczyć. Chciałem osiągnąć wynik około 4:50, gdyż to oznaczałoby, że na normalnej trasie złamałbym 5 godzin.
Do Bydgoszczy ze swoją rodziną przyjechałem w sobotę. Tego dnia dużo spacerowaliśmy, zwiedzaliśmy miasto, a także zjedliśmy super pierogi w Starym Młynie. Wieczorem odebrałem pakiet i wstawiłem maszynę do strefy zmian. Muszę przyznać, że czułem się bardzo dobrze i byłem podekscytowany. Szansa na złamanie 5 h nigdy nie była tak duża.
Pływanie
Rano zrobiłem krótką rozgrzewkę i wskoczyłem do rzeki w pogoni za wynikiem poniżej 5h. W Bydgoszczy cały dystans pływacki płynie się z prądem. Daje to niesamowitą moc. Na mnie działa jakoś szczególnie dobrze. Dodatkowo bardzo fajnie płynęło mi się w nowej piance Huub Aegis Cały dystans popłynąłem w 28 minut. Normalnie zajmuje mi to około 40minut 😀
Zaliczyłem szybką strefę zmian i ruszyłem walczyć na rowerze.
W zeszłym roku trasa była płaska jak stół. Dodatkowo wzdłuż drogi był las, który chronił przed wiatrem. Niestety w tym roku tras została zmieniona mieliśmy cztery pętle, które zaczynały się podjazdem. Ogólnie pierwsze 5 km były pod górę. Dodatkowo mocno wiał wiatr w każdym kierunku. Dwa pierwsze okrążenia poszły mi bardzo dobrze. Trzymałem średnią około 34km/h. Kolejne dwa jechałem z trudem, zarówno nie sprzyjały warunki, jak i nie czułem mocy. Widać wyraźnie, że muszę więcej jeździć. Po rowerze zaliczyłem szybką zmianę i ruszyłem na bieg.
Od początku biegu czułem mega spięte nogi. Widziałem na zegarku, że muszę ukończyć bieg w 2h, jeśli chce złamać 5h. Wiedziałem, że zamiast 21km będzie mnie czekać 22km. Planowałem bieg w tempie około 4:45. Na początku się udawało się, ale czułem, że moje nogi są bardziej sztywne. Dodatkowo nie lubię tej trasy biegowej, jest urokliwa, ale chyba wolę biegać po betonowych trasach, gdzie łatwiej mi trzymać równe tempo. Łapały mnie także skurcze, więc nie mogłem lecieć szybciej. Na ostatniej pętli byłem pewny, że złamie 5h, więc wolałem pobiec spokojniej, niż aby nagle złapał mnie mega skurcz. Sił dodawał mi mega doping kibiców zwłaszcza moich Sióstr, Mamy, Marty i Adriana. Na takich długich dystansach bardzo ważne jest wsparcie.
Ostatecznie na metę wpadłem z wynikiem 4:55:18. Jest to moja nowa życiówka i złamałem 5h, jednak tak jak na początku pisałem dystans roweru był za krótki. Przy normalnej trasie wynik powinien wynosić około 5:05. Wiem, że muszę jeszcze trochę potrenować i spróbować jeszcze raz złamać 5h na normalnej trasie.