Podsumowanie sezonu 2018 przez Maćka część 1

Nadszedł grudzień, ostatni start 11 listopada podczas biegu niepodległości przeszedł do historii a tym samym można podsumować rok 2018, wyciągnąć wnioski, aby aktywność biegowa i kolarska sprawiała jeszcze więcej radości pomimo wielu dołków, z których wstajemy by stać się silniejszymi zawodnikami.

Kończę swój 3 sezon zmagań na różnych trasach biegowych i kolarskich, poznając cudowne zakątki Pomorza, a pierwszy debiutancki sezon w gronie niezwyciężonych Invictus3City. Dołączenie do klubu było fenomenalną decyzją, aby między innymi wspólnie motywować się do treningów, wymieniać cennymi uwagami i radami, a nie rzadko też wspólnie rywalizować na zawodach.

Celem na sezon było powalczenie o złamanie 40 minut na trasie jednego z 4 biegów gdyńskim z cyklu PKO Grand Prix. Po 3 latach trwania przygody z bieganiem postanowiłem zmierzyć się również z dystansem półkrólewskim podczas marcowego ONICO Półmaratonu w rodzinnej Gdyni.

Po kilku tygodniach przerwy po sezonie 2017 rozpocząłem ambitne przygotowania do tegoż dystansu, powolnie zwiększając objętość treningową. Pomimo zimowego okresu i chwilami niesprzyjającymi temperatur, trenowałem z uśmiechem na twarzy w czasie tej pięknej pory roku, podziwiając cudowne, śnieżne scenerie gdyńskich parków krajobrazowych.

Na miesiąc przed docelowym startem wziąłem udział w biegu urodzinowym Gdyni gdzie ustanowiłem piękny rekord życiowy pokonując dystans 10 km w 39:32. Czas upływał, zima nieco odpuściła przed startem zaplanowanym na 18 marca, a ja podekscytowany, dobrze wykorzystanym czasem zimowym stanąłem na starcie półmaratonu. Niesiony dopingiem i super atmosferą przy trasie zameldowałem się na mecie z czasem 1:33 , tempo 4:24 min/km. I tak rozpoczęła się moja życiowa wiosna 2018.

Następnie przez kolejny miesiąc po kilku dniach przerwy, spoglądałem w przyszłość i Duathlon w Ustce, gdzie z Jankiem, Rafałem i Łukaszem zaplanowaliśmy wspólny weekendowy, wyjazdowy start. Po przygotowaniach rowerowych zimą na trenażerze w domu przyszedł czas by w ostry ruch w terenie poszedł mój bicykl Krystyna, abym był gotowy do konkurencji kolarskiej.

Zawody w Ustce były odkryciem tego sezonu ze względu na piękne położenie, klimat i architekturę tego niewielkiego miasteczka nad Bałtykiem. Dodatkowo, spędzone dwa dni pozwoliły zaczerpnąć nowej energii w przerwie od codziennych obowiązków i nauki. Ciężkie treningi i zbudowana wytrzymałość do półmaratonu odpłaciła się na zawodach, a ja czułem, że dałem z siebie wszystko. Zawody ukończyłem z czasem 1:02:41, gdzie 5 km biegu pokonałem z czasem 19:35 a 15 km roweru ze średnią prędkością 30 km/h. Podbudowany początkiem sezonu wróciłem do spokojnych treningów na ścieżkach Trójmiasta.

Majówka upłynęła pod znakiem relaksu i przemierzania ścieżek stolicy Wielkopolski Poznania, nie zabrakło również aktywności biegowej po Wartostradzie i okolic jeziora Malty. Piękna ciepła pogoda, urzekające widoki i pozytywna energia miasta naładowało nasze baterie na drugą połowę roku.

W maju, w dniu swoich 22 urodzin wziąłem udział w biegu Parkrun na 5 km spontanicznie, będąc „w gazie” ustanowiłem świetną życiówkę 18:42, tempo 3:44 min/km. Było to wspaniałym rozpoczęciem dnia świętowania dla mnie. Natomiast tydzień później brałem udział w biegu Europejskim z cykłu PKO Grand Prix gdzie utrzymałem wysoką dyspozycję i poprawiłem PB na 10 km z czasem 39:23. Zachwycony z pierwszej połowy roku patrzyłem z optymizmem w przyszłość.

Kolejny okres od maja do sierpnia, minął pod znakiem znacznego zejścia z intensywności i cieszenia się każdym przebiegniętym i przejechanym kilometrem z racji studiów, ale nie tylko. Plany nieco pokrzyżowała także kontuzja, która mnie dopadła po intensywnej wiośnie i zaniedbaniu treningu uzupełniającego. Z pokorą przyjąłem wiadomość o złamaniu zmęczeniowym kości śródstopia, które wraz z początkiem czerwca wykluczyło mnie z biegania na 7 tygodni. Planowany start w nocnym biegu Świętojańskim nie doszedł do skutku, a ja cierpliwie czekałem na moment powrotu na ścieżki biegowe. Do jazdy na rowerze dostałem zielone światło po 3 tygodniach co dało mi mnóstwo radości.

Wakacje rozpocząłem biorąc udział po raz pierwszy w Open’er Festival. Niesamowite muzyczne wydarzenie, cudowne koncerty i mnóstwo przyjaznych ludzi kochających muzykę na żywo. 2 dni spędzone na polu lotniska Kosakowo słuchając m.in. Bruno Marsa, Years&Years, Gorillaz czy Kaleo było najlepszym otwarciem wakacji jaki mogłem sobie wymarzyć! Ponadto pod koniec lipca po długiej nieobecności miałem przyjemność wybrać się do Teatru Muzycznego w Gdyni na super wydarzenie kulturalne jakim był spektakl Notre Dam De Paris. Piękna oprawa muzyczna i pociągająca gra aktorska pozwoliły docenić to wspaniałe miejsce Gdyni, do którego przebywają ludzie często z daleka.

Początek sierpnia minął pod znakiem Ironman 70.3 Gdynia, które przyciągnęło światową czołówkę wśród zawodniczek i zawodników elity PRO. Pierwszy dzień zawodów to start dystansu sprint i sztafet gdzie dopingowałem najbliższych przy trasie. Występując w roli wolontariusza na punkcie odżywczym na dystansie głównym miałem przyjemność być cegiełką do sukcesu wielu startujących „ludzi z żelaza”.

Tak rozpoczęty sierpień dodał mi jeszcze więcej uśmiechu kiedy to mogłem wrócić powoli do biegania po wyleczeniu kontuzji.

Kolejna część już wkrótce…

Dodaj komentarz