Podbijamy zamek – relacja Janek

Zacznę od tego, że bardzo zależało mi, aby powalczyć w tamten weekend na dystansie 1/2. W Gdyni organizatorzy nie odpowiadali na wiadomości. Odwrotnie niż w Malborku, gdzie byłem w stałym konktacie z niezwykle uprzejmymi organizatorami z Labostart. Jednakże na tych drugich zawodach nie było miejsca na miejsca na moim ulubionym dystansie. Bardzo żałowałem, bo myślę, że byłem w formie, aby łamać 5h. Zamiast tego wystartowałem w 1/4.

Pojechałem na totalnym luzie, w Chełmży zrobiłem niezłą życiówkę i wątpiłem, że uda mi się ją poprawić. Rano czułem się strasznie zamulony, jednak po czasie stwierdzam, że takie uspokojenie i wyciszenie było dla mnie bardzo dobre. Miało zacząć padać o 11, jednak kiedy zaczynaliśmy pływanie i świeciło słońce to trochę w tą wątpiliśmy. Dodatkowo na zawodach przepisywałem pakiet i dzięki temu startowałem z numerem 5. To wielka radocha startować z takim niskim numerem. Przy okazji rower jest umieszczony przy bramie, dzięki czemu nie musisz z nim tyle biec.

Jeśli chodzi o pływanie to poprawiłem się o 30 sekund, raczej nie trenując, co pokazuje w moim przypadku, że czy pływam, czy nie to nie ma różnicy. Woda była zimna, ale płynęło mi się nawet nieźle. Co prawda cały czas jak płynę mam uczucie, że wszyscy mnie wyprzedzili i jestem ostatni. W strefie zmian widziałem, że Łukasz ma nade mną przewagę ok. 2 min, więc motywowało mnie to, aby go gonić 🙂

Wsiadłem na rower i ruszyłem. Trasa w Malborku ma to do siebie, że jest płaska, ale w jedną stronę na maksa wieje w plecy, a w drugą w twarz. Po raz kolejny czułem moc w nogach i jest to zasługa treningów na trenażerze. Możecie kupować najlepsze koła, najlżejsze część wykonane z nanoczęści, ale najlepszy sposób na poprawę swojego wyniku na rowerze to po prostu kręcić na trenażerze. I to nie musi być jakiś super, wystarczy zwykły. Pierwszą pętlę przejechałem mocno i dojechałem do Łukasza. Następnie przycisnąłem na drugiej pętli i nieoczekiwanie zaczął padać deszcz 😀 W sumie był to mój pierwszy triathlon w deszczu:P Jednak jechało się bardzo dobrze i gdy dojechałem do strefy zmian przestało padać. Czas rowerowy delikatnie gorszy od tego z Chełmży.

Ruszyłem na bieg na trasie której niezbyt lubię, początek jest przyjemny, kiedy biegniemy po ładnej ścieżce w parku, ale kiedy zaczynają się kocie łby, konta brukowa i fosa, to moje stopy zaczynają płakać. Mimo nawierzchni trzymałem niezłem tempo 4:29, Czułem, że mógłbym przyspieszyć, ale niestety kiedy mocniej podnosiłem kolana zaczynały łapać mnie skurcze. (Chyba za mało piłem na rowerze)

Na drugiej pętli znowu zaczęło padać, jednak jak mam być szczery to wpłynęło to na mnie korzystnie 😉 Poprawiłem życiówkę z Chełmży o 1,5 min – 2:25:18 przy czym trasa biegowa była o 500m dłuższa. Normalnie taki wynik brałbym w ciemno zwłaszcza patrząc na biegową trasę Malborka, jednakże lekki niedosyt jest bo myślę, że mogłem polecieć lepiej. Nie ma co gdybać, cieszę się, że udało się wsyatrtować chociaż w dwóch triathlonach. Z połówką będę walczyć w przyszłym sezonie 😉

Teraz czas na bieganie. W jakich dokładnie imprezach wystartuję? Dowiecie się już wkrótce.

Dodaj komentarz