The Championship Challenge Family Samorin 2023

Moja pierwsza mistrzowska impreza za mną. To był cudowny start, starałem się na instastory wrzucać relacje na pamiątkę, ale pisemna relacja też musi być 😉

Zacznę od podziękowań. Na początku, chciałbym podziękować  moim partnerom, którzy zaufali mi. Przypominam, cała wpłata od nich zostanie przekazana na wyjazd wakacyjny dzieci z domu dziecka 😉 Dziękuję Asi, Marcie i Mateuszowi z Grupy Wyborczej, Marcelowi z Icestripe oraz Bartoszowi z Balticusa. Dziękuję także tym co brali udział w licytacjach i za inne wpłaty. Jeszcze co najmniej dwie licytacje zrobimy.

Chciałbym jeszcze komuś podziękować. Triathlon mimo że to sport indywidualny, to tak naprawdę to sport drużynowy, najwięcej daje właśnie trenowanie z innymi. Najlepszym sposobem na poprawę wyników są treningi z innymi. Kiedy słyszę: “wow ale jesteś w gazie” to Wasza zasługa, dlatego bardzo dziękuję: Tomkowi, Patrycji, Łukaszowi, Piotrkowi, Krzysiowi, Damianowi S., Damianowi T, Darkowi, Adamowi.

Wracając do  zawodów, na miejsce startu czyli Samorin ruszyliśmy z Łukaszem, który startował na olimpijce już w czwartek. Tego dnia spaliśmy pod granicą w Milówce. Następnego dnia dojechaliśmy już do naszej docelowej lokalizacji. Impreza odbywała się w pięknym ośrodku przygotowań olimpijskich. Był to naprawdę piękny kompleks, gdzie entuzjaści różnych dyscyplin mogli znaleźć coś dla siebie.

Nie będę zanudzał, co robiłem dzień wcześniej. Raczej był to standard. W skrócie pokręciłem trochę po trasie rowerowej, rozgrzany poszedłem pokrecić w wyzwaniu Rouvy, pokibicowałem Łukaszowi, oczywiście trochę pojadłem i trochę popiłem (napojów bezalkoholowych :))

W niedzielę rano wstałem pełen energii do walki. Chciałem przede wszystkim bez kłopotów i z uśmiechem na twarzy dotrzeć do mety. Rano sprawdziłem rower, worki do zmian i ruszyłem na start.

Przed startem, kiedy staliśmy z osobami w swojej kategorii wiekowej zakręciła mi się łezka w oku. To było coś niesamowitego. Emocje nawet większe jak przed moim pierwszym startem dystansie połówki IM.

Ruszyłem. Wiedziałem, że jako dość słaby pływak, mogę cały dystans przepłynąć sam. Jednak tak nie było i  w sumie większość dystansu płynąłem obok różnych osób. Przed startem było zagrożenie, że zamiast pływania będzie bieganie z powodu zimnej wody. Jednak przed startem woda nabrała odpowiedniej temperatury, czyli powyżej 14 stopni. Podczas pierwszych 400m było dość zimno, ale i tak cieplej niż na niektórych imprezach, w których twierdzą, że woda jest cieplejsza 😀 Dodatkowo moja teoria, że obojętnie ile pływam, pływam tak samo jest błędna. Regularne pływanie (1-2 w tygodniu) daje efekty, czuję się pewniej, plus czuje, że jestem szybszy. Pływanie zakończyłem wynikiem 37:55 (realnego dystansu było 2km).

 

 

Szybka zmiana i ruszyłem na rower. Dzień wcześniej miałem drobne problemy techniczne, z którymi pomógł mi uporać się  Darek, za co jeszcze raz dzięki. Tego dnia wszystko w rowerze zagrało jak trzeba. Początek roweru to jazda pod wiatr, ale szczerze wiatr tam, a u nas w trójmieście to duża różnica. Prawie w ogóle się go nie czuło. Trasa była piękna zwłaszcza kiedy jechaliśmy wzdłuż Dunaju. Muszę przyznać, że przed zawodami bałem się, bo na Mistrzostwach obowiązuje zasada 20m draftingu. Jednak dzięki startu kategoriami nie było problemów, bo na trasie było dużo miejsca. Myślę, że był to moja najbardziej samotna jazda ;), bo jak już ktoś mnie mijał to od razu znikał. Starałem regularnie jeść i pić i czułem się cały czas super. Po nawrocie czekało mnie 30km z wiatrem do mety, w czasie których leciało się świetnie. Trzymałem po 40km/h i jechało się komfortowo. Dojechałem do strefy zmian i okazało się, że trasa była o 2,5km za krótka. Jednak patrząc na prędkość, to i tak była moja najszybsza jazda na połówce. Ostateczny czas to 2:26:09. średnia 36,2km/h

 

Zszedłem na bieg oczywiście z dobrym nastawieniem. Już na rowerze czułem, że jest patelnia, więc wiedziałem, że na biegu będzie jeszcze cieplej. Początek zacząłem mocno, ale wiedziałem, że trzeba biec z głową. Dlatego biegłem relatywnie spokojnie po 4:30 (Liczyłem, że uda się lecieć po 4:15). Dodatkowo nawierzchnia nie ułatwiała sprawy. Nie ukrywam, lubię biegać po prostej asfaltowej trasie. Tutaj takich odcinków było mało 😀 Dużo biegło się po trawie, ubitym piachu i kostce. Szczególnie to pierwsze sprawiało mi  dość trudności i nie mogłem złapać odpowiedniego rytmu. (wyszedł brak tego, że głównie biegam po prostych drogach). Na każdym punkcie się polewałem, dużo piłem i regularnie jadłem żele. Ciężej zrobiło się przy 15km, bo upał był naprawdę mocny, ale wiedziałem, że już blisko, a gdy jesteś już blisko mety, wiesz, że lecisz po super wynik, to nogi same lecą. Super było spotykać na trasie innych Polaków, którzy startowali. sr. biegu 4:31

Ostatecznie ukończyłem zawody w czasie 4:44:21 i 19 miejscu w mojej kategorii wiekowej na 29 osób. Poniżej dokładne czasy poszczególnych konkurencji.

 

Dodaj komentarz