Bieg Niepodległości czyli śnieżno-deszczowe zakończenie sezonu

Tradycyjnie nie mogło nas zabraknąć na Biegu Niepodległości. Mieliśmy szczęście, że ukończyliśmy bieg, przed śniegiem. Dlatego szacun dla wszytskich debiutantów, którzy kończyli bieg w zamieci deszczowo-śnieżnej 😀 Zapraszamy do przeczytania co na temat biegu miały do powiedzenia osoby z naszego teamu 😉

 

Magdalena Kałas

Tegoroczny Bieg Niepodległości był dla mnie długo oczekiwanym startem. W tym roku cały cykl GPX Gdyni składał się z innych tras. W Biegu Urodzinowym udało się pobiec, jak dla mnie, w bardzo dobrym czasie, kiedy to rzeczywistość przerosła moje oczekiwania aż o 2 i pół minuty (46:32, a celem było złamanie 48:59). Trasa wówczas wiodła zupełnie w przeciwnym kierunku standardowej trasy biegów ulicznych w Gdyni. Bieg Niepodległości był z założenia ostatnim startem w 2017 roku, a przy tym punktem wyjścia do celów na wiosnę 2018. W planie są ambitne starty oraz cele związane z wynikami na danym dystansie, dlatego nie mogłam się doczekać, aby sprawdzić, w którym miejscu biegowej (nie)formy się znajduję. ? Podczas biegu od linii startu towarzyszyła mi moja Ania, z którą jesteśmy jak siostry biegaczki ? oraz spontanicznie spotkałam się z naszym Invictusowym Kubą, który towarzyszył mi do samej mety. Celem było 44:59, jednak linię mety przekroczyłam w czasie 45:18. Nie było histerii, płaczu, złości ani łez. ? Jestem bardzo zadowolona, ponieważ jest to moja oficjalna życiówka na trasie gdyńskiej, mało tego: na trasie trudniejszej niż miało to miejsce w lutym. Satysfakcjonuje mnie ten wynik tym bardziej, że nie wzięłam pod uwagę ul. Świętojańskiej, która mnie – siłą rzeczy – spowolni i od początku biegłam założonym tempem (zamiast te 2-3 s/km szybciej). Zatem wiem, że 44:59 jest w zasięgu mojej ręki, a nawet i nóg. ? W planach wiosennych atak na półmaraton i maraton. Czas wracać do formy biegowo-wagowej, bo zimowe treningi szykują się naprawdę solidne! Na wiosnę trzeba rozkwitnąć, trzymajcie kciuki! ?

23718182_1842123912484426_377100778_n

Jednocześnie po Biegu Niepodległości miałam okazję odebrać swoją zaległą pamiątkę, które wybiegałam w ciągu całego 2017 roku w ramach cyklu Kaszuby Biegają! Jako że nie mogłam być obecna na Gali rozdania nagród, to odebrałam dopiero teraz: udało się wybiegać 7 miejsce open kobiet, a tym samym II miejsce w kategorii wiekowej (z całego cyklu 20-29 lat również II pozycja zachowana). 9 biegów, jedno III miejsce, trzy II miejsca i aż cztery razy I miejsce ? Było warto!!! Intensywnego sezonu nadszedł koniec, teraz już po odpoczynku czas na zimową, ciężką pracę, która przyniesie owoce w przyszłym roku!”

23666800_1842127632484054_181001989_n

Łukasz Ostrowski

Bieg Niepodległości już tradycyjnie w moim przypadku ostatnie zawody kończące sezon startowy ? Warunki do biegania nie były najlepsze ale też nie najgorsze, co dało wynik 39:59 Pokazuje to że w tym roku dzięki systematycznemu treningowi udało się utrzymać stabilna formę ( wszystkie 3 zawody na 10 km poniżej 40 min) Rok 2018 zapowiada się pod znakiem debiutów w triathlonie i być może półmaratonie ?

216-Bieg-Niepodleglosci-Gdynia-215-j9wxmkc6

 

Rafał Małek

I stało się.. Po prawie moich dwumiesięcznych przygotowaniach, przebiegnięciu ultra maratonu w górach, jeździe na rowerze przez całą Polskę, bieganiu po plaży, lesie, różnorodnych treningach – przyszedł dzień na wielki sprawdzian w biegu z okazji Dnia Niepodległości w Gdyni i oczywiście bicie życiówki. Pogoda zapowiadała się średnia, ale jak człowiek jest przygotowany fizycznie i psychicznie to raczej nic nie powinno go zaskoczyć. I też tak się stało.. Równo o 15 nastąpił wystrzał ogłaszający start zawodów, a już po 19 minutach z sekundami zdążyłem zameldować się na 5km (co też okazało się moją życiówką na tym dystansie). Druga część biegu to walka z samym sobą, tempem i czasem. Sekundy uciekały, ciało zaczynało czuć zmęczenie, a najbardziej odczułem to niestety na lekkim, ale długim podbiegu na Świętojańskiej. Tam też wyprzedził mnie rywal, z którym miałem zakład o to kto z nas wygra. Niestety dobiegając do bulwaru (8 kilometr) Janek był już daleko przede mną, a mi pozostało biec „tylko” albo aż na życiówkę. Po 40 minutach i 53 sekundach dotarłem na upragnioną metę. Życiówka jest pobita o 1,5 minuty, czuję duży zapas, a co najważniejsze mam cele do osiągnięcia. Nie siadam na laurach tej zimy, gdyż planuję jeszcze ostrzej trenować, aby na wiosnę złamać magiczną granicę 40 minut. Dziękuję tym wszystkim, którzy we mnie wierzyli, mi kibicowali tego dnia, a przede wszystkim Jankowi, z którym miałem zakład, a od którego zaczęła się przecież moja przygoda z bieganiem!

(Już wkrótce relacja Rafała z jego innych jesiennych przygód;))

238-Bieg-Niepodleglosci-Gdynia-237-j9wxrgo0

 

Jan Krakowski

Ten sezon nie był najlepszy, ale po kontuzji już nie ma śladu, mogę spokojnie trenować. Ostatnie 3 tygodnie (dzięki małej rywalizacji z Rafałem) były pracowite dość dużo biegałem i myślę. Czas 39:56, więc jak na mało robionej szybkości jest dobrze. Mam nadzieje, że w przyszłym sezonie będę śmigać 😉 Najważniejsze to, aby omijały mnie choroby i kontuzje 😉

23380072_1719226278087890_3109685717858962882_n

 

Jakub Malinowski

Bieg niepodległości był dla mnie powrotem do biegania po 3 miesięcznej przerwie. Mimo słabego (jak na mnie) tempa, już na 3 km czułem, że może to być najcięższy start w życiu. Oczywiście na trasie miałem wiele wątpliwości czy dotrwam do mety, a ucisk w klatce i kolka na pewno nie pomogły. Po raz kolejny przekonałem się, że w trakcie zawodów najważniejsza jest głowa i to, czy potrafisz nie odpuścić. Ogromną motywacją była również świadomość, że moi koledzy z Invictusa walczą właśnie z dużo mocniejszym tempem. W ten sposób po 10km u boku Magdy, bo razem walczyliśmy z tym dystansem, ukończyłem kolejny bieg gdyńskiego GrandPrix. Czy było warto? Od zawodów minął tydzień, a ja jestem już po 3 treningach i czekam na bieg w lutym. Skąd ta zmiana? Po pierwsze czuję jak wiele traci mój organizm, gdy nie biegam po drugie walka z samym sobą na trasie i udowadnianie, że można jeszcze więcej to uczucie, którego nie da się zastąpić. A czas? Tym razem daleki od ideału 45:08, czyli najgorszy w mojej historii gdyńskich biegów. Może właśnie takiej motywacji było mi trzeba.

 

23731014_1725734017437116_1317911857_o

 

Dodaj komentarz