Miał być bieg po nową życiówkę, może nie wyszło tak jak zakładałem, ale zaliczyłem jeden z najlepszych startów w tym roku. Dzięki czemu przełamałem passę niepowodzeń na domowym biegu w Grudziądzu.
Śniadanie
Wstałem kilka minut przed godziną szóstą rano. Nie kombinowałem ze śniadaniem. Na trzy godziny przed rozgrzewką zjadłem trzy wafle ryżowe z masłem orzechowym i słonecznikowym oraz rodzynkami. Do tego mała kawa. Jest to mój sprawdzony zestaw, po którym nie mam żadnych problemów żołądkowych. Czterdzieści pięć minut przed rozgrzewką wypijam jeszcze puszkę energetyka, aby dostarczyć trochę węglowodanów i dodatkowo pobudzić się przed bieganiem.
Rozgrzewka
W ostatnim czasie trzymam się jednego schematu. Temperatury są niższe niż w lato, dlatego zaczynam od 20 minut truchtu, kilku minut rozciągania oraz czterech przebieżek. Po czym przebieram się w strój startowy i udaję się na start. Na samej rozgrzewce czułem się dosyć dobrze, choć miałem lekko opiętą prawą dwójkę. Dodatkowo tętno było wyższe niż zwykle, chyba emocje związane ze startem w rodzinnych stronach zrobiły swoje oraz ciągła myśl o 35 minutach. Momentami osiągałem nawet 150 uderzeń na minutę.
Kilometry
1km 3:34
2km 3:35
3km 3:35
4km 3:34
5km 3:36
6km 3:42
7km 3:45
8km 3:44
9km 3:49
10km 3:35
Czas 36:44
Na dystansie
Równo o 10:00 wraz z pozostałymi biegaczami ruszyłem do walki o pokonanie 36 minut na dystansie 10 km. Chciałem zacząć spokojnie niż na ostatnich zawodach. Momentami tempo ponownie dochodziło do 3:30, rozluźniłem się i naturalnie zwolniłem. Pierwszy kilometr w 3:34, wolniej o trzy sekundy niż podczas Biegu Westerplatte. Zawody otwieram w tempie na 35:40. Czy ja to utrzymam?
Poza pierwszym kilometrem biegłem sam, nie było wielu zawodników na moim poziomie. Przede mną biegła spora grupa na około 35 minut, ale bieg z nimi byłby samobójstwem. Pod koniec drugiego kilometra wiadukt. Poradziłem sobie z nim bardzo dobrze, tempo zgodnie z planem. Do piątego kilometra wiatr nie utrudniał biegu i pierwszą połowę przebiegłem w 17:55 co daje czas na mecie 35:50. Czułem się dobrze i wiedziałem, że mogę to utrzymać, ale zaczęły się pierwsze problemy. Niestety droga powrotna prowadziła pod wiatr, co przy samotnym biegu stanowi jeszcze większe utrudnienie.
Walczyłem, a włożony wysiłek nie przekładał się na utrzymanie tempa i tak szósty kilometr w 3:41. Za wolno. Marzenia o 35 minutach powoli zaczynały odchodzić. Przez kolejne trzy kilometry wkładałem coraz więcej energii, a jednocześnie wiatr był coraz silniejszy. Najwolniejszy okazał się dziewiąty kilometr z wiaduktem, który w tej fazie biegu mocno mnie zmęczył. Starałem się rozpędzić na zbiegu, ale to nie pomogło. Straciłem, również jedną pozycję. Przez dwieście metrów starałem się trzymać na kole, ale ostatecznie puściłem. To był najtrudniejszy odcinek podczas całych zawodów, a przed ostatni kilometr okazał się najwolniejszy i wyniósł 3:49. Mimo wszystko nie poddawałem się i walczyłem do końca. Ostatni kilometr pobiegłem blisko maksa w 3:35, okazało się że miałem jeszcze trochę sił tylko nie potrafiłem ich uwolnić na trasie. Ostatnie czterysta metrów przebiegłem w 79 sekund.
Podsumowanie
Ostatecznie zakończyłem zawody na dziesiątym miejscu z czasem 36:44, drugim w kategorii wiekowej M20 oraz trzecim w specjalnej klasyfikacji dla mieszkańców Grudziądza. Pomimo braku nowej życiówki jestem zadowolony z tego startu. Osiągnąłem najlepsze miejsce podczas Biegu Bronka Malinowskiego oraz poprawiłem swój rekord trasy o 18 sekund. Natomiast tydzień po Biegu Westerplatte przebiegłem dyszkę o 45 sekund szybciej. Uniknąłem błędu zbyt szybkiego początku. Widzę, że mam duże rezerwy, a forma jest w okolicach 35:45-35:50. W momencie gdy trafiam na trudniejsze warunki, automatycznie tempo spada. Muszę nauczyć się z tym radzić, gdyż finish pokazał, że miałem jeszcze dużo sił, których nie potrafiłem wykorzystać. Teraz czas na spokojnie przemyśleć ostatnie tygodnie i pozostaje ostatni cykl treningowy przed finałowymi zawodami w tym roku.
Znajdziesz mnie również na: